*Relacja pochodzi ze strony Blogpressu, polecamy. Na placu Zamkowym w Warszawie po raz drugi Towarzystwo Patriotyczne Jana Pietrzaka zaprosiło warszawiaków i licznie zgromadzonych turystów do wspólnego zatańczenia poloneza, żeby w ten radosny sposób uczcić Święto Konstytucji 3 Maja. Pierwsza żona Krzysztofa Krawczyka w rozmowie o małżeństwie z artystą. Grażynę Adamus, swoją pierwszą żonę artysta poznał w 1962 roku w łódzkim liceum. To była miłość od pierwszego wejrzenia, a zakochani byli pewni swojego uczucia. Krzysztof Krawczyk i jego ukochana po kilku latach stanęli na ślubnym kobiercu i stali się WPHUB. 27.11.2023 10:31. "Najlepszemu ministrowi oświaty w Polsce posierpniowej". Tak wyróżnili Czarnka. 12. Towarzystwo Patriotyczne w niedzielny wieczór, 26 listopada rozdało statuetki husarza. Wśród nagrodzonych znalazł się kończący kadencję minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Pieśń Jana Pietrzaka "Żeby Polska była Polską" stała się w latach 80. spontanicznym hymnem Solidarności. Powiedzonka, refreny, myślowe skróty Pietrzaka zapadły w pamięć milionom Podcast z audycji Świat się chwieje. Grzegorz Sroczyński. Gośćmi audycji byli: Jan Pawlicki. Dostępna transkrypcja. Temat: "Jeszcze raz zobaczę Jana Pietrzaka na jakimś koncercie w TVP, to szlag mnie trafi" mówi były dyrektor telewizyjnej Jedynki Pierwsza żona Niemena, czyli Maria Klauzunik. Pierwsza żona, Maria Klauzunik, z którą ożenił się w 1958 roku, była jego sąsiadką. To dziewczyna, która słynęła wyjątkowej urody i wokół której, zawsze kręciło się grono adoratorów. Czesław Niemen jednak zdobył jej serce, swoimi niezwykłymi uzdolnieniami muzycznymi, a Jednym słowem, trwała inwigilacja kabaretu i jego artystów. Szczególnym nadzorem objęte były poczynania szefa zespołu Jana Pietrzaka, choć również Jonasza Kofty i Jana Tadeusza Stanisławskiego. W tym też czasie jedyne pozytywne, a nawet entuzjastyczne recenzje o występach grupy ukazały się w Stanach Zjednoczonych. W piątek rano, tuż po godzinie 8:00, widzowie TVP mogli zobaczyć na ekranach swoich telewizorów nietypową planszę. Na antenie w imieniu satyryka Jana Pietrzaka wyemitowano przeprosiny dla posłanki Koalicji Obywatelskiej, Klaudii Jachiry.- Jan Pietrzak, w wykonaniu zawartej ugody, przeprasza Panią Klaudie Jachirę za naruszenie jej dóbr osobistych, do którego doszło na antenie TVP Żona Jana Bednarka musiała podjąć trudną decyzję! Jasny wpis Julii Bednarek: "Żal się rozstać, ale" Julia Bednarek postanowiła sprzedać swoją suknię z bardzo praktycznego powodu. Skrudzina, przed domem rodzinnym Jana Szewczyka. Rodzina Jana i Marii Szewczyków. Stoi Jan Szewczyk. Poniżej: Justyna, Maria (żona Jana), Franciszek, Zofia (matka Jana), Rozalia i Władysław Szewczykowie (brat Jana z żoną). Poniżej siedzą Zofia i Józef.. zys6v. Nie żyje Jan Pęczek. Aktor znany widzom głównie z roli Zenka Grzelaka w serialu Barwy Szczęścia miła 71 lat. Informację o jego śmierci przekazał Maciej Englert na stronie Teatru Współczesnego. Okazuje się, że Jan Pęczak od lat cierpiał na nieuleczalną chorobę… 25 lata temu Gianni Versace zginął z rąk mordercy Jan Pęczek nie żyje. Miał 71 lat O śmierci Jana Pęczka poinformowano na stronie warszawskiego Teatru Współczesnego. Aktor pracował tam przez niemal 40 lat. Napisano o nim w poruszających słowach: „Aktor, autor choreografii i ruchu scenicznego w wielu przedstawieniach m. in. »Mistrz i Małgorzata«, »Martwe dusze«, »Wniebowstąpienie«, »To idzie młodość«. Był osobą spolegliwą, w prawdziwym znaczeniu tego słowa, można było na nim polegać i jednocześnie ufać, zarówno jako człowiekowi jak i artyście. Skromny, lojalny i ciepły, mimo swojej hardej i dumnej »góralskiej duszy«. Zaangażowałem go w stanie wojennym. Działał aktywnie w opozycji i uciekając z jakiegoś »kotła«, złamał pechowo nogę w kostce, która nie bardzo się chciała zrosnąć, ale rwał się do grania, choć każdy krok sprawiał mu ból, mało kto o tym wiedział, nie rozczulał się nad sobą”, czytamy na stornie Teatru Współczesnego. Maciej Englert w pożegnaniu aktora ujawnił, że Jan Pęczek zmagał się z nieuleczalną chorobą. Zaledwie dwa miesiące temu nagle zmarła mu żona, Jadwiga Bargielowska-Pęczek, co mocno nim wstrząsnęło: „Podobnie jak w ostatnich miesiącach zmagań z jak się okazało nieuleczalną chorobą, potem z niespodziewaną śmiercią żony, jego siła budziła najwyższy podziw i szacunek. Trudno przyjąć wiadomość o śmierci przyjaciela, nawet jeśli była spodziewana i była wybawieniem, a Jasiek nie miał wrogów”, pisze. Jan Pęczek - życie prywatne i kariera Jan Pęczek głównie kojarzony był z seriali, takich jak Barwy Szczęscia, Samo Życie czy Na Wspólnej, ale występował także w znanych polskich produkcjach: Rozmowy kontrolowane czy Nigdy w życiu. Od lat związany był również z Teatrem Współczesnym w Warszawie. Niechętnie mówiło o życiu prywatnym, ale w jednym z wywiadów zdradzil, że ma siedmioro wnucząt. Zdradził, że jego dzieci rozsiane są po całym świecie - jedna z córek mieszka w Pekinie, druga w Krakowie a syn w Rudzie Śląskiej. Najczęściej jednak całą rodziną spotykają się w ich domu na Mazurach. „Jestem góralem, razem z genami odziedziczyłem zdolności manualne. Mam chałupę na Warmii, którą sam wybudowałem i do dziś robię w niej wszystko sam. Obmyślam szczegółowo na przykład, jak przerobić 4-metrową, przedwojenną szafę dębową na 2-metrową, bo potrzebuję mniejszej. Jadzia, moja żona, mówi: »znowu w coś się wdałeś, ile to będzie trwało?«. Odpowiadam: »dwa dni«, a ona od razu wie, że przynajmniej dwa tygodnie”, mówił w rozmowie z Interią w 2018 roku. Nazywano go oazą spokoju. Jan Pęczek słynął z pogody ducha. Niestety 9 maja 2021 roku zmarła żona Jana Pęczka. Jej nagła śmierć była dla aktora ogromnym ciosem, ale dzięki wsparciu bliskich, nie poddawał się i w tym trudnym momencie zaskakiwał siłą. Niestety dziś poinformowano o śmierci Jana Pęczka. Aktor miał 71 lat. Rodzinie artysty składamy głębokie wyrazy współczucia. Fot. TRICOLORS/East News Fot. TRICOLORS/East News W uroczystej prezentacji tego dzieła obok samego autora wzięli udział prof. Andrzej Nowak oraz prezydencki minister in spe prof. Krzysztof Szczerski. „Śmiech i złość” skupia teksty z lat 2008-2015 i słusznie nosi podtytuł „felietonowa historia Polski.” Zauważa to także prof. Andrzej Nowak: „Jan Pietrzak jest przede wszystkim wnikliwym obserwatorem i uchwytuje w tej książce na gorąco układanie kolejnych warstw propagandowych kłamstw, często takich, o których już dawno zapomnieliśmy, przyduszeni najnowszymi pokładami zgnilizny emanującej z czwartej władzy III RP. Jan Pietrzak ten mechanizm znieprawienia nie tylko opisuje, ale i znakomicie analizuje,” mówił prof. Andrzej prof. Krzysztof Szczerski dostrzega wartość oraz istotę książki „Śmiech i złość” podkreślając: „W tym tomie Jan Pietrzak podjął się bardzo trudnego zadania. Bardzo łatwo bowiem z narzędzia, którym jest satyra, uczynić rzecz bezmyślną. I wówczas mamy do czynienia z tym, czym nie jest twórczość Jana Pietrzaka. To nie jest bezmyślny rechot, ale coś dokładnie odwrotnego. Wszystko to, co robi Jan Pietrzak, spełnia dwa warunki, które w moim przekonaniu są najważniejsze w tego typu twórczości. Po pierwsze takie teksty powinny służyć cnocie i być przeciwko występkowi. Inaczej zaczyna używać się tego bardzo silnego narzędzia, jakim jest satyra, do wykpienia wartości.”Jak wiemy z naszego własnego nadwiślańskiego doświadczenia dokładnie to bardzo często się zdarzało. Nieraz ludzie cnotliwi, o nienagannej reputacji stawali się obiektami zmasowanego ataku pogardy i szyderstwa. Także na ten styl „dziennikarstwa”, a właściwie pismactwa, odpowiedzią jest „Śmiech i złość” Jana Pietrzaka. W tym kontekście należy spojrzeć na drugi warunek udanej satyry, o którym mówi prof. Krzysztof Szczerski.„Drugi warunek jest taki, że prawdziwa satyra i prawdziwy felieton nie powinien mieć względu na osobę. Powinien właśnie raczej służyć temu, aby piętnować występek. W przeciwnym razie dochodzi do tego, co miało miejsce w ostatnich latach w polskim życiu publicznym i co w naukach społecznych tak elegancko nazywa się nieekwiwalentną redystrybucją godności. Pewna grupa uzurpatorów uważała siebie za monopolistów w zakresie godności myśląc, że należą im się wszelkie możliwe pozycje oraz zaszczyty. Natomiast resztę społeczeństwa uważała za publiczność, a nie partnerów,” tłumaczył zebranym na premierze książki „Śmiech i złość” prof. Krzysztof ostatni na spotkaniu prezentującym swoje dzieło wystąpił oczywiście mistrz Jan Pietrzak. „Przede wszystkim chciałbym wszystkim serdecznie podziękować. Pisząc moje felietony nigdy nie spodziewałem się, że tak zacni recenzenci będą o nich mówić. Ja swoją pracę zawsze traktowałem – no, nie powiem że z przymrużeniem oka, bo akurat zawsze je trochę przymrużałem – ale pisanie felietonów było czymś dodatkowym, gdyż brakuje w nim kontaktu z publicznością, który daje kabaret, gdzie mogę mówić, śpiewać i opowiadać. Ale to spotkanie premierowe mi to wynagradza!”Całość zakończyło wspaniałe wystąpienie Jana Pietrzaka, w którym widzom zaprezentował część kabaretową oraz koncertową. I tam – uwaga – miała miejsce kolejna światowa premiera. Jan Pietrzak po raz pierwszy zaprezentował swoją nową piosenkę pt. „Niech żyje Polska!”Trafiła na półki księgarskie książka o niezwykłej wartości, a jej autorem jest jeden z największych satyryków ostatnich dekad, człowiek, którego patriotyczna pieśń stoi w szeregu z najbardziej wybitnymi hymnami i pieśniami polskimi, wreszcie artysta, tyleż dowcipny, co błyskotliwy. Mowa oczywiście o Janie Pietrzaku, którego zbiór felietonów pt. „Śmiech i złość” nakładem wydawnictwa Biały Kruk ukazał się właśnie na polskim uroczystej prezentacji tego dzieła obok samego autora wzięli udział prof. Andrzej Nowak oraz prezydencki minister in spe prof. Krzysztof Szczerski. „Śmiech i złość” skupia teksty z lat 2008-2015 i słusznie nosi podtytuł „felietonowa historia Polski.” Zauważa to także prof. Andrzej Nowak: „Jan Pietrzak jest przede wszystkim wnikliwym obserwatorem i uchwytuje w tej książce na gorąco układanie kolejnych warstw propagandowych kłamstw, często takich, o których już dawno zapomnieliśmy, przyduszeni najnowszymi pokładami zgnilizny emanującej z czwartej władzy III RP. Jan Pietrzak ten mechanizm znieprawienia nie tylko opisuje, ale i znakomicie analizuje,” mówił prof. Andrzej prof. Krzysztof Szczerski dostrzega wartość oraz istotę książki „Śmiech i złość” podkreślając: „W tym tomie Jan Pietrzak podjął się bardzo trudnego zadania. Bardzo łatwo bowiem z narzędzia, którym jest satyra, uczynić rzecz bezmyślną. I wówczas mamy do czynienia z tym, czym nie jest twórczość Jana Pietrzaka. To nie jest bezmyślny rechot, ale coś dokładnie odwrotnego. Wszystko to, co robi Jan Pietrzak, spełnia dwa warunki, które w moim przekonaniu są najważniejsze w tego typu twórczości. Po pierwsze takie teksty powinny służyć cnocie i być przeciwko występkowi. Inaczej zaczyna używać się tego bardzo silnego narzędzia, jakim jest satyra, do wykpienia wartości.”Jak wiemy z naszego własnego nadwiślańskiego doświadczenia dokładnie to bardzo często się zdarzało. Nieraz ludzie cnotliwi, o nienagannej reputacji stawali się obiektami zmasowanego ataku pogardy i szyderstwa. Także na ten styl „dziennikarstwa”, a właściwie pismactwa, odpowiedzią jest „Śmiech i złość” Jana Pietrzaka. W tym kontekście należy spojrzeć na drugi warunek udanej satyry, o którym mówi prof. Krzysztof Szczerski.„Drugi warunek jest taki, że prawdziwa satyra i prawdziwy felieton nie powinien mieć względu na osobę. Powinien właśnie raczej służyć temu, aby piętnować występek. W przeciwnym razie dochodzi do tego, co miało miejsce w ostatnich latach w polskim życiu publicznym i co w naukach społecznych tak elegancko nazywa się nieekwiwalentną redystrybucją godności. Pewna grupa uzurpatorów uważała siebie za monopolistów w zakresie godności myśląc, że należą im się wszelkie możliwe pozycje oraz zaszczyty. Natomiast resztę społeczeństwa uważała za publiczność, a nie partnerów,” tłumaczył zebranym na premierze książki „Śmiech i złość” prof. Krzysztof ostatni na spotkaniu prezentującym swoje dzieło wystąpił oczywiście mistrz Jan Pietrzak. „Przede wszystkim chciałbym wszystkim serdecznie podziękować. Pisząc moje felietony nigdy nie spodziewałem się, że tak zacni recenzenci będą o nich mówić. Ja swoją pracę zawsze traktowałem – no, nie powiem że z przymrużeniem oka, bo akurat zawsze je trochę przymrużałem – ale pisanie felietonów było czymś dodatkowym, gdyż brakuje w nim kontaktu z publicznością, który daje kabaret, gdzie mogę mówić, śpiewać i opowiadać. Ale to spotkanie premierowe mi to wynagradza!”Całość zakończyło wspaniałe wystąpienie Jana Pietrzaka, w którym widzom zaprezentował część kabaretową oraz koncertową. I tam – uwaga – miała miejsce kolejna światowa premiera. Jan Pietrzak po raz pierwszy zaprezentował swoją nową piosenkę pt. „Niech żyje Polska!” Zabili Jana Pietrzaka i jego żonę. Dostali karę śmierci! Data utworzenia: 24 czerwca 2013, 8:48. Kara śmieci - ten wyrok usłyszeli dwaj zabójcy i gwałciciele, którzy najpierw pohańbili na oczach męża, Jana Pietrzaka, jego żonę, a potem zabili ją i jego. Ta zbrodnia wstrząsnęła Ameryką z wielu powodów. A ponieważ są stany, w których nie obowiązuje moratorium na wykonywanie wyroków, w tym przypadku wyrok mógł być właściwie tylko taki - najsurowszy z możliwych! Jan Pietrzak i Quiana Jenkins Pietrzak. Foto: BRAK Dwaj byli żołnierze Marines zostali skazani na karę śmierci. Za to, że zgwałcili na oczach męża, także byłego żołnierza i weterana z Iraku, jego żonę. Jan Pietrzak, Polak mieszkający w USA, ożenił się z czarnoskórą Quianą Jenkins. Ich związek byl bardzo szczęśliwy. Niestety, para została odrzucona przez sąsiadów, bo on był biały a ona czarna, co wciąż w niektórych srodowiskach budzi sprzeciw. Najmłodszy z zabójców i szef bandy nosilł ksywę "Psychol". On też jest czarnoskóry. W tym przypadku to ważna informacja. Jan Pietrzak (†24 l.) i jego żonie Quianie (†26 l.) padli bowiem ofiarą rasistowskiego mordu. Quianie również była czarnoskóra. Podobno Psychol i jego banda nie mogli tego znieść. Wkurzało ich, że dziewczyna wyszła za białego. Mało tego, para była szczęśliwa. Dlatego znalazła się na celowniku bandy. Poza tym zabity mężczyzna i sprawcy znali się z armii. Polak służył razem z nim w marines. Do bestialskiego mordu na Pietrzaku i jego żonie Quianie doszło w 15 października 2008. Mordercy skrępowali swoje ofiary. Na oczach Polaka, zgwałcili jego żonę. Zrobili to też, używając różnych przedmiotów, a potem, według relacji śledczych, "Psychol" zastrzelił Polaka i jego żonę. Zabójcy wypisali też na ścianie domu swoich wulgarne rasistowskie epitety. Z domu ofiar zginęły też drobne przedmioty. Po zbrodni podłożyli w domu ogień, by zatrzeć ślady... Zobacz także Za tę zbrodnię Emrys John (23 l.) i Tyrone Miller (25 l.) zostaną straceni. Kevin Cox (25 l.), trzeci z bandy, dostał dożywocie. Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem: Sztambuch Jana Pietrzaka. Unikalna księga tworzona przez sieradzkiego regionalistę Fot. Paweł GołąbSieradzki regionalista Jan Pietrzak kultywuje tradycję gromadzenia wpisów od osób związanych z Sieradzem, którą zapoczątkował Jan Matusiak tworząc unikatową w skali kraju „Szkatułę Piórem Rzeźbioną”. Pamiątkowa księga, w której już z jego inicjatywy pozostawi ślad po zasłużonych dla miasta osób, to Sztambuch Sieradzki Jana Pietrzaka. W środę 10 czerwca w Spółdzielczym Domu Kultury nastąpi otwarcie wystawy poświęconej właśnie tej kiedy datuje się jego pasja dokumentowania? Jak przypomina Jan Pietrzak zaczęło się z końcem lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia od zachowania notki związanej z jego ukochanym lotnictwem. Z czasem zainteresowania się poszerzały i regionalista gromadzi wszelkiego rodzaju materiały związane nie tylko z Sieradzem, ale całym regionem sieradzkim. – Przybyłem do Sieradza w 1970 roku, bo zakochałem się w sieradzance. Potem zakochałem się w samym mieście i tak już zostało. Zbieram wszystko co się z nim wiąże, ale nigdy nie przypuszczałem, że to przyjmie taką formę. Wiedziałem oczywiście, że niezapomniany Jan Matusiak tworzy swoją niezwykłą księgę, z czasem byłem świadkiem, gdy zasłużone osoby się do niej wpisywały, a niektóre nawet trafiły tam z mojej inspiracji. Kiedy zmarł w 2007 roku – powiem szczerze – miałem cichą nadzieję, że padnie propozycja, bym kontynuował to wspaniałe dzieło, by przetrwało, takiej woli wtedy jednak nie było. Zdecydowano, że Szkatuła stanowi zamknięty rozdział, a szkoda, bo powstała kilkuletnia luka, której już niestety nie da się wypełnić – przypomina Jan Pietrzak, który pomysłu nie zaniechał i w końcu zaczął tworzyć swoją niezwykłą księgę, na którą składają się karty ze zdjęciem danej osoby i osobistym Jan Pietrzak został namaszczony na kontynuatora dzieła Jana Matysiaka podczas obchodzonego w tym roku 20-lecia Fundacji Wspierania Kultury Miasta Sieradza, która zadbała po śmierci twórcy Szkatuły o zachowanie jego bogatych na Sztambuch – jak przypomina Jan Pietrzak - zrodził się w 2010 roku, gdy zaczął porządkować swoje zbiory. - Pierwszą kartę przygotowałem dla Józefa Umińskiego. Ostatni żołnierz 31. Pułku Strzelców Kaniowskich zmarł jednak w styczniu 2011 roku i już nie zdążył się wpisać, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że trzeba starać się o zachowanie pamięci o takich ludziach. W tej sytuacji pierwszego wpisu dokonała Bożenna Antoszczyk, etnografka i twórczyni pierwszego muzeum w Wojsławicach. To też symboliczne, bo Sztambuch traktuję trochę szerzej wychodząc poza Sieradz. Chcę upamiętnić zasłużonych dla całej Ziemi wpisu – jak przyznaje Jan Pietrzak – nie zawsze przychodzi łatwo. Choćby dlatego, że Sztambuch sięga także do postaci już nieżyjących i regionalista prosi wówczas o wpisy członków rodziny lub inne osoby z nimi związane. W imieniu pilota Stanisława Skarżyńskiego wpisał się jego syn – w tym przypadku regionalista wybrał się aż do Krakowa, by go spotkać. Karta naukowca Arego Szternfelda opatrzona została natomiast notką jednej z jego mieszkających za granicą córek. Tu trzeba było czekać na wizytę bliskich pioniera światowej kosmonautyki w jego rodzinnym mieście. - Wszyscy podchodzą do mojej inicjatywy bardzo życzliwie. Jeszcze nie było przypadku, żebym spotkał się z odmową – cieszy się Jan nie wątpi, że Sieradz jest wart takich niezwykłych inicjatyw. – W dziejach Polski praktycznie nie ma takiego wydarzenia, w którym Sieradz i jego mieszkańcy nie odegrali znaczącej roli. Warto więc o tym przypominać, bo jest wiele postaci, które zostały niestety będą mogli z bliska przyjrzeć się niezwykłej księdze. O jej idei i zawartości mówić będzie wystawa „Sieradz i sieradzanie w Sztambuchu Jana Pietrzaka”, której otwarcie nastąpi w środę 10 czerwca w Spółdzielczym Domu Kultury w Sieradzu (al. Pokoju 11c). Otwarcie ekspozycji wyznaczono na godz. ofertyMateriały promocyjne partnera

pierwsza żona jana pietrzaka